Notatki z Dalekiego Wschodu – Nagasaki
Opublikowano 2009-05-06
Nagasaki to miasto naznaczone śmiercią. Odwiedzając rozmaite miejsca dotykamy dramatycznych historii sięgających okresu prześladowań chrześcijan trwających przez ponad 250 lat oraz daty 9 sierpnia 1945 roku, kiedy 500 metrów nad Nagasaki wybuchła amerykańska bomba atomowa.
Zaspałem!!! Budzik nie zadzwonił? Paweł stoi w drzwiach mojej celi i pyta czy wychodzimy. A ja rozespany, niespakowany, w punkcie startu spóźniony. Zaczynam się gorączkowo ubierać, zakładam zegarek, patrzę: jest dopiero 4.50! A przecież mieliśmy wychodzić za piętnaście szósta. Biegnę do Pawła. Na szczęście to on się pomylił. Mamy jeszcze prawie godzinę do wyjścia.
O godzinie 8.20 startujemy Boingiem 777 z lotniska Haneda. Samolot wielki i prawie pusty. Będzie wiózł ludzi wracających po golden weeku. Od wyjścia z samolotu wyczuwam inny klimat. Na budynku lotniska widać dzwon. Co tu robi dzwon? Coś zaczyna mi się kojarzyć. Dzwony Nagasaki to tytuł piosenki, będącej wyrazem epoki powojennej, szczególnie związanej z wybuchem bomby atomowej, okupacją amerykańską, ówczesną biedą. Jest to zarazem tytuł książki. Paweł mówi, że napisał ją doktor Nagai, chrześcijanin, lekarz, który stracił żonę w momencie wybuchu bomby, a sam zmarł w wyniku choroby popromiennej.
Wchodzimy do terminalu i wita nas neon reklamujący Nagasaki. Największe zdjęcie przedstawia katedrę. Katedra? Paweł wyjaśnia, że Nagasaki jest miastem, gdzie żyje najwięcej katolików w Japonii. Stąd inny atmosfera miasta.
Pierwszym etapem naszej wyprawy jest klasztor w franciszkanów w Hongochio. Założył go św. Maksymilian Kolbe wraz z współbraćmi, gdy przybyli do Japonii. Miał do wyboru dwa miejsca. Przy katedrze oraz w Hongochio. Istnieją dwa podania dotyczących motywów wyboru miejsca. Pierwsza mówi, że zdecydował duch ubóstwa franciszkańskiego. Były to tereny najtańsze, bo było tu dużo cmentarzy i Japończycy niechętnie budowali tu domy. Druga że Maksymilian skonsultował wybór miejsca klasztoru z Niepokalaną. Być może obie wersje są prawdziwe. W każdym razie po wybuchu bomby atomowej, katedra została zniszczona, a klasztor ocalał.
Przed klasztorem spotykamy ks. Albina Długosza i siostrę Mediatrix. O siostrze opowiadał mi jeszcze Stanisław Górski, gdy się dowiedział, że wybieram się do Japonii. W sobie tylko znany sposób odnalazł internetowo swoja dawną koleżankę ze szczecińskiego duszpasterstwa. Jakoś nie liczyłem, że się z nią spotkam, a jednak.
?Ksiądz Albin, Będzie naszym Cyceronem? ? wyjaśnia Paweł. Ksiądz Albin jest kapłanem diecezji przemyskiej, a obecnie kapelanem zgromadzenia Rycerek Niepokalanej, do którego należy s. Mediatrix. Od piętnastu lat mieszka pod Nagasaki i doskonale zna jego topografię i historię.
Pierwszym punktem programu jest archeologiczna odkrywka kościoła św. Dominika. Był to kościół prowadzony przez dominikanów, zniszczony i zasypany po wybuchu prześladowania chrześcijan na początku XVII wieku. Nikt nie wiedział, gdzie ten kościół się znajdował, ale gdy pod koniec XX wieku budowano szkołę, odkryto stare fundamenty, a w nich sporo chrześcijańskich pamiątek. Dzięki tej archeologicznej odkrywce wracamy do czasów, gdy dzięki pracy jezuitów i dominikanów na południu Japonii chrześcijaństwo dynamicznie się rozwijało.
Kolejnym śladem, dynamiki naszego zakonu na tym terenie są sylwetki dominikanów, którzy ponieśli śmierć męczeńską w Nagasaki. Ich imiona wypisane są na tablicy przy parafii Nakamachi.
Niedaleko znajduje się sanktuarium 26 męczenników japońskich, wśród których było sześciu jezuitów i troje dzieci. Aresztowani w Kaisai, zostali w środku zimy przepędzeni do Nagasaki oraz ukrzyżowani 5 lutego 1597 roku dla przestrogi innym katolikom. Zaraz za pomnikiem znajduje się muzeum, w którym można obejrzeć pamiątki (obrazki krzyżyki, medaliki oraz figurki Maria Kannon. Te ostatnie były ciekawym przypadkiem. Bodhisattwa Kannon jest tutejszą boginią miłosierdzia. Prześladowani chrześcijanie stawiali w swoich domach jej posążek, a z tyłu ryli krzyż i traktowali figurkę jako Maryję z dzieciątkiem. Na podobnej zasadzie można odnaleźć figurki Pana Jezusa frasobliwego, którego nie sposób odróżnić od Buddy. Znakiem, że to jednak Pan Jezus jest wyryty na plecach postaci krzyż. Oglądam również klatki, w których trzymano chrześcijan, ilustracje przedstawiające wymyślne rodzaje katuszy, którym byli poddawani. Jest też kilka tabliczek fumie (fum ? obraz, ie ? deptać). Obraz był przedstawiniem Chrystusa lub Matki Bożej. Za ich pomocą sprawdzano, czy ktoś jest chrześcijaninem. W każdej miejscowości była taka tabliczka. Jeśli ktoś nie chciał podeptać, niechybnie ginął w męczarniach. Na przykład księży wieszano do góry nogami, zanurzając głowę w dole z nieczystościami.
Przy okazji Paweł opowiada, że na terenie Japonii do 1614 roku działali jezuici, dominikanie, franciszkanie i augustianie. Pomiędzy jezuitami i dominikanami, jak to w historii niejednokrotnie bywało wybuchały różne kontrowersje. Pewnego razu, w na początku prześladowań, jezuici z dominikanami dyskutowali między sobą w jednej sali. Pojawiła się ówczesna policja, która aresztowała wszystkich, nie bacząc na różnice między nimi. Następnie solidarnie wszystkim dała okazję do złożenia świadectwa wierze i poniesienia śmierci męczeńskiej. Ciekawe czy u Pana Boga za piecem męczennicy SJ i OP nadal dyskutują czy już się pogodzili.
Po wysokich schodach wchodzimy do najstarszego istniejącego kościoła w Japonii, zbudowanego w 1865 roku. Obecnie jest tu muzeum, w którym raz w miesiącu odprawiana jest msza św. W jego pobliżu zamieszkał Maksymilian po przybyciu do Nagasaki. Gdy zobaczył figurę Matki Bożej stojącą przed kościołem, powiedział do swoich braci, że będzie dobrze, bo ?Niepokalana nas wita?. Obok znajduje się małe muzeum męczenników. Na Pawle największe wrażenie robią tablice pełniące funkcje listów gończych. Wzywają one do wskazywania władzom chrześcijan, a szczególnie księży. Paweł jest zadziwiony, bowiem za jednego kapłana dawali 3000 srebrnych monet, co było podobno sumą astronomiczną. ?Przez analogie można powiedzieć, że to tyle, ile Amerykanie dawali za złapanie Saddama Husajna? ? komentuje.
Przy okazji pytam księdza Albina, dlaczego w pewnym momencie Japończycy podjęli decyzję o prześladowaniach chrześcijan. Odpowiada, że były dwa główne powody. Z jednej strony ludność przyjmująca chrześcijaństwo stawała się niezależna i mniej uległa władzy szogunów. Japończycy, którzy dążyli wtedy do ścisłego podporządkowania poszczególnych prowincji władzy centralnej postrzegali chrześcijaństwo jako tendencje odśrodkową i co gorsze podporządkowaną władzy, której ośrodek leży poza krajem. Drugim powodem były napięcia z duchownymi buddyjskimi. Św. Franciszek Ksawery od początku im się naraził, krytykując ich moralność. Natomiast bezpośrednim impulsem do pierwszego aktu prześladowań była historia hiszpańskiego galeonu San Felipe przewożącego złoto, który robił się u wybrzeży Sikoku w 1596 roku. Załogę uratowano, a hiszpański kapitan żądał zwrotu kosztowności chełpiąc się przy tym potęgą Hiszpanii. Opowiadał przy tym, że wcześniej dokonywano podbojów zamorskich krain, które zostały poznane przez misjonarzy. Słysząc takie opowieści Japończycy obawiali się zdominowania ich kraju przez ówczesne potęgi europejskie. Buta europejczyków, ich dominacja ekonomiczna i polityczna, a co za tym idzie marginalizacja azjatów dała się już poznać w krajach ościennych, więc obawy Japończyków nie były bezzasadne. Zwalczanie zapędów kolonialnych europejczyków rozpoczęli od prześladowania chrześcijan.
?Natężenie prześladowań chrześcijan można porównać z najgorszymi czasami cesarstwa rzymskiego? ? mówi ks. Albin. Celem władz było wyplenienie chrześcijaństwa do samej ziemi, tak by nie pozostał po nim najmniejszy ślad w pamięci ludzkiej. W pewnym momencie byli bliscy celu, ale nigdy się to nie udało. Przez prawie 250 lat katolicy przenieśli wiarę wśród prześladowań i gdy po pojawili się misjonarze wyznali przed nimi wiarę. Czynili to bardzo ostrożnie, bo do 1872 obowiązywało prawo zakazujące Japończykom wyznawać chrześcijaństwo. Gdy ks. Bernard Petijean budował kościół ?ura, przyszli do niego pytając go o figurę Matki Bożej. Gdy ją zobaczyli, poznali, że mają do czynienia z prawdziwym kapłanem.
Co ciekawe, z tamtych czasów ostała się sekta ukrytych chrześcijan (Kakure Kristan), którzy twierdzą, że to oni przechowali prawdziwą wiarę i z czasów św. Franciszka Ksawerego i nie podporządkowali się misjonarzom. Ksiądz Albin twierdzi, że przewagę światopoglądu tej sekty stanowią elementy buddyjskie z niewielką domieszką elementów chrześcijańskich oraz wyrazów łacińskich i portugalskich
Kolejnym punktem programu było muzeum wybuchu bomby atomowej w Nagasaki i miejsce epicentrum wybuchu. W podziemiach muzeum, wśród eksponatów przedstawiających zniszczone w chwili wybuchu przedmioty, czasem odległe kilka kilometrów od epicentrum, takie jak zegar, który stopione wskazówki wskazują 11.02, stopione butelki, osmaloną porcelanę, spalone drzewa, zniszczoną odzież, dużą część zajmują eksponaty ze zniszczonej katedry: osmalone krzyże, stopione różańce. Jeden z nich jest tym, który znalazł dr Nagoia, gdy przybiegł na miejsce, w którym stał jego dom. Znalazł tam kości oraz stopiony różaniec, po którym poznał, że dotyka szczątków swojej żony. Kiedyś słyszałem, że amerykanie decydując się na spuszczenie bomby na Nagasaki, musieli być świadomi, że uderzają w najbardziej żywy ośrodek odrodzonego po latach prześladowań katolicyzmu. Z drugiej strony, siostra Mediatkrix opowiada, że słyszała od starszych sióstr, Japonek, iż Amerykanie na kilka dni przed spuszczeniem bomby atomowej zarzucili Nagasaki ulotkami w języku japońskim, w których ostrzegali, że za kilka dni nastąpi potężne bombardowanie. Reakcja władz była taka, że wzywały ludzi do dzielności i pozostania w domach. W czasie wojny wychowanie obywatelskie Japończyków polegało między innymi na tym, że nauczyciel rzucał śmieć na podłogę, mówił dzieciom: ?To jest Amerykanin? i kazał im deptać go i kopać.
Odwiedzamy też miejsce, nad którym, 9 sierpnia 1945 roku o godzinie 11.02, na wysokości 500 metrów wybuchła bomba atomowa. Tuż obok, postawiono przeniesiony fragment ze zburzonej katedry. Katedrę odbudowano, ale w jej pobliżu pozostawiono zniszczone fragmenty starej.
Ostatnim punktem programu jest powrót do klasztoru w Hongochio. Wdrapujemy się na szczyt góry do tutejszej groty z figurką Niepokalanej. ?Ojciec Maksymilian, bardzo lubił tu przychodzić, gdy miał jakiś problem do rozwiązania? ? mówi siostra Mediatrix. ?Gdzie tam wchodził ? oponuje ks. Albin ? zaraz zobaczycie, że to niemożliwe?. A gdy zadyszani docieramy do groty pyta retorycznie: ?No i teraz powiedzcie, jak człowiek z jednym płucem, który był ojciec Maksymilian mógł docierać pod tak stromą górę?. W każdym razie widok na Nagaski jest stąd wspaniały. Oglądamy położone w kotlinie między górami miasto w promieniach zachodzącego słońca.
O czym teraz myślisz?