Żeby ludzie nie widzieli

Opublikowano 2010-02-25

Gdy przeczytałem słowa Pana Jezusa zachęcającego, by uczynków pobożnych nie wykonywać przed ludźmi, doznałem oświecenia. Stwierdziłem, że znam dominikanów, którzy wezwanie Mistrza zrealizowali perfekcyjnie, a ja niecnie ich podejrzewałem, że są niezdolni do dawania, że się nie modlą ani nie poszczą.

Odwiedzając w ostatnich dniach kilka klasztorów dominikańskich słyszałem na przykład o braciach, którzy tak bardzo ukrywają swój wkład w życie wspólne, że nikt niczego od nich nie oczekuje, najmniejszej jałmużny. Taktyka jest bardzo prosta. Z własnej inicjatywy w nic się nie zaangażują. Jeśli wyznacza im się dyżur polegający na przykład na sprzątaniu salki rekreacyjnej, to się na niej wcale nie pojawią. Gdy powierzy im się opiekę nad samochodem, to wkrótce przestaje on nadawać się do jazdy. W ten sposób przełożeni przestają ich prosić o cokolwiek. Wtedy ów brat, którego nie wie lewica, co czyni prawica, a on sam nie chce żadnych pochwał ze strony świata, w ukryciu może gorliwie służyć innym.

Jeśli chodzi o obłudę, która grozi modlącym się, to na przykład w moim klasztorze mieszkają bracia, których mam szczęście oglądać na wspólnym brewiarzu tylko na Boże Narodzenie. Tak bardzo się starają, żeby inni nie pomyśleli, że są pobożni na pokaz, że bez przerwy zamykają się w swojej izdebce. Słyszałem też o dominikanach wolnych od wszelkiej obłudy, którzy dla niepoznaki potrafią wyśmiać inicjatywę współbraci, pragnących w czasie wielkiego postu wprowadzić w klasztorze dodatkową praktykę pobożną. Teraz doceniam, jak ci prześmiewcy wolni są od wszelkich względów ludzkich.

Wreszcie są i tacy dominikanie, których wygląd każe porzucić wszelką myśl o tym, że poszczą. Wielkie brzuchy i nalane policzki przepędzają myśl o tym, że mamy do czynienia z ascetami. Inaczej postępują szczupli, którzy starannie wprowadzają w życie zachętę Jezusa, by w czasie postu ?namaścić sobie głowę i umyć twarz?. Każdy, kto popatrzy na ich modne fryzurki, na gustowne okularki, na twarzy zdobne w opaleniznę z solarium, a wszystko obramowane modnymi ciuchami, doceni kunszt w ukrywaniu faktu, że poszczą. Jeśli można powziąć cień podejrzenia, to chyba tylko po ponurej, ewentualnie obrażonej minie.

Kłaniam się zatem wszystkim mistrzom ukrywania ręki szczodrej do dawania, serca gotowego do modlitwy, ciała skłonnego do postu. Nadziwić się nie mogę, jak bardzo ich krzywdziłem, uważając ich za leniuchów, cyników czy obżartuchów, a nie wiedząc, że prawdziwi są wtedy, gdy nikt na nich nie patrzy. Niech pocieszeniem będą im słowa: ?Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie?.


Brak komentarzy do "Żeby ludzie nie widzieli"


    O czym teraz myślisz?

    Znasz nieco html?