Bóg walczy o człowieka
Opublikowano 2010-10-07
Przykład Jonasza przypomniał mi, że nie jest rzeczą miłą wpaść w ręce Boga żywego.
Przez ostatnie trzy dni w czasie mszy świętych czytaliśmy Księgę Jonasza. Czytałem ją wcześniej oczywiście wielokrotnie, ale dopiero tym razem zauważyłem, że jest to opowieść o tym, jak Bóg walczy o człowieka, jakich starań dokłada, by wyprowadzić człowieka na ludzi, by wyzwolić go z lęku, niewiary i egoizmu.
W pierwszej części, gdy Jonasz wsiada na okręt do Tarszisz, by uciec od Pana, Ten porusza niebo i morze, by zatrzymać uciekiniera, by nie oddalił się od Niego. Bóg jawi się tu jako wojownik, jako myśliwy, jako pies gończy, który ściga uciekającego Jonasza. Można widzieć w takiej postawie tyrana, który nie szanuje ludzkiej wolności, ale dalszy ciąg Księgi wskazuje, że jest to raczej pościg Stwórcy zakochanego w swoim stworzeniu, Boga który pragnie biednego Hebrajczyka usprawiedliwić, czyli uczynić bardziej sprawiedliwym. Dlatego Bóg przeprowadza Jonasza przez głębokości, chrzci w oceanie, zanurza we ciemności, by wydobyć na światło i przekonać go do podjęcia misji, która przekracza ludzkie wyobrażenie.
W drugiej części Księgi Bóg okazuje swoją moc. Przepowiadanie Jonasza trafia do mieszkańców Niniwy, mimo, że on sam nie wierzy w powodzenie swojej misji, a nawet nie chce, by miasto zostało ocalone. Tym razem odczytałem ten fragment, jako opowieść o Bogu, który okazuje człowiekowi swoją moc, by przekonać go do siebie. Tak jakby Bóg chciał powiedzieć do Jonasza: ?Nie lękaj się, Jam zwyciężył świat, mam moc nawrócić ludzi, których nieprawość woła o pomstę do nieba?. Mam wrażenie, że pierwszym adresatem Bożego działania jest Prorok. Bóg okazując swoją moc, walczy o Jonasza wiarę, chce wyzwolić go z lęku, przekonać, że niemożliwe jest możliwe.
Wreszcie w trzeciej części Bóg walczy o serce Jonasza, próbując wyzwolić je z egoizmu i nienawiści do Niniwitów. Przez pedagogiczne zabiegi z krzewem rycynusowym, który wyrasta nad głową Proroka dając mu miły cień i usycha, narażając go na udar słoneczny, Bóg uczy Jonasza szacunku dla każdego życia, poszanowania dla przyjaciół. Wywracając schematy ludzkiego myślenia, Bóg objawia się jako troszczący się o grzeszników, Ten który nie przychodzi, by karać i potępiać, ale by szukać i ocalać.
Przykład Jonasza przypomniał mi, że nie jest rzeczą miłą wpaść w ręce Boga żywego, Tego, który walczy o człowieka, stara się go zdobyć, przekonać, nauczyć, wyzwolić i co tylko jeszcze. Człowiek niestety potrafi stawiać Bogu zaciekły opór. Na szczęście Bóg jest niespożyty w swojej sile i wytrwale wyzwala człowieka od niego samego.
Tak czytając Księgę Jonasza, nie mogłem nie pomyśleć o sobie i swoim życiu. Pewnie nie napiszę nic oryginalnego, ale bardzo bym chciał, by Bóg zadziałał w moim życiu, tak jak w przypadku Jonasza, ale się tego jednocześnie mocno boję. Tęsknię za objawieniem Mocy Boga, ale wolę sobie nie wyobrażać chwil, gdy zmuszę go do tego, by mnie ścigał i łamał mój opór.
O czym teraz myślisz?