Lista, której nie było

Opublikowano 2012-11-27

Przeczytałem przed chwilą w Internecie ?Słowo pasterskie Metropolity Krakowskiego na Adwent 2011, Kościół naszym domem? i nadziwić się nie mogę, bo przypomniałem sobie głośne doniesienia medialne dotyczące listy słów zakazanych. Przeczytałem list jeszcze raz, tym razem w wersji drukowanej i rozesłanej do parafii, i znowu nic nie znalazłem.

Wygooglałem zatem domniemaną listę i na pierwszej pozycji znalazłem tekst Anny Werońskiej z Dziennika Bałtyckiego Lista słów zakazanych przez Kościół zaktualizowany dzisiaj tj. ?2011-11-27 09:11:47?:

„Do diabła”, „Niech to czort weźmie”, „Na rany Boga” – takich wyrażeń nie powinny używać osoby wierzące. Przynajmniej te mieszkające na terenie archidiecezji krakowskiej. Oficjalnie dowiedzą się o tym w najbliższą niedzielę, gdy we wszystkich parafiach odczytane zostanie orędzie kardynała Stanisława Dziwisza, metropolity krakowskiego na adwent 2011. (?) Oprócz listy 10 zakazanych przekleństw jest druga, z 13 wyrażeniami dozwolonymi, np. „kurka wodna”, „o kurczę” czy „o kurna Olek”. Nie wiadomo jednak, co ze sformułowaniami takimi jak „cholera jasna” czy „szlag by to trafił”.

Skąd Autorka tekstu wzięła te dwie listy? Zapewne od kolegów dziennikarzy, na przykład z Onetu lub z Gazety krakowskiej, a rzetelności dziennikarskiej, by sprawdzić, czy autorem rzekomej listy jest Kardynał zabrakło. A wystarczyło wejść na oficjalną stronę archidiecezji i przeczytać List, by się przekonać, że wierni w kościołach jej nie usłyszą. Oczywiście nie przeszkadza to komentatorom na rozmaitych forach internetowych wieszać psów na kardynale albo dyskutować o konkretnych wulgaryzmach. W komentowanie bytu medialnego został wciągnięty nasz współbrat ojciec Michał Mitka:

Czy to oznacza, że dla nich zasady używania słów są inne niż te, które nakazuje Kościół na południu kraju? O. Michał Mitka, przeor klasztoru Dominikanów w Gdańsku, podkreśla, że sam apel do wiernych jest słuszny, ale wyliczanie konkretnych słów – niekoniecznie. – Próba autorytatywnego określenia z góry, które słowa są raniące i poniżające i w związku z tym nie przystają chrześcijanom, jest dosyć ryzykowna. Można sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której ktoś, używając wulgaryzmów w silnym afekcie, np. w akcie samoobrony lub sprzeciwu wobec zła, okazuje się formalnie większym grzesznikiem niż ten, kto w pięknych słowach okazuje pogardę człowiekowi tylko dlatego, że np. inaczej myśli – mówi o. Mitka.

Z przymrużeniem oka można stwierdzić, że kardynał Dziwisz zastosował się do sugestii Michała, bo ani wulgaryzmów nie wyliczał, ani autorytarnie nie określał, które słowa są raniące i i poniżające. W swoim liście napisał:

Zwróćmy najpierw uwagę na miłosierdzie wyrażane słowem. Zacznijmy od usunięcia z naszego języka przekleństw i wyzwisk, słów raniących i poniżających, zachowań wprowadzających niepokój i dzielących ludzi. Niech nasze codzienne relacje przenikają słowa, które wyrażają życzliwość, niosą pociechę, wlewają w serce pokój i podnoszą na duchu. Refleksja nad tajemnicą miłosierdzia skłania nas do odkrycia na nowo takich słów, jak ?przepraszam? i ?przebaczam?.

Gratuluję zatem pani Annie Werońskiej i innych dziennikarzom powoływania do istnienia bytów medialnych. Gratuluję im również rzetelności dziennikarskiej. I coraz mocniej się przekonuje, że jeśli czegoś na własne oczy nie zobaczę albo na własne uszy nie usłyszę, to w istnienie tego o czym media donoszą nie uwierzę.


Brak komentarzy do "Lista, której nie było"


    O czym teraz myślisz?

    Znasz nieco html?