Rodzina to nie tylko rodzicielstwo
Opublikowano 2009-12-28
Przeczytałem list biskupów na niedzielę Świętej Rodziny. Z jednej strony pozytywnie mnie zaskoczył, z drugiej jak zwykle rozczarował. Na plus tego listu zaliczam zmianę języka oraz fakt poruszenia tematu adopcji i poronienia. Na minus sprowadzenie troski o rodzinę do rodzicielstwa oraz powielanie fałszywych stereotypów.
Pierwszym wrażeniem jakie towarzyszyło mi przy czytaniu była zamiana stylu, w którym list został napisany. Nie pamiętam, by wcześniej nasi hierarchowie potrafili się zwrócić do rodziców w prostych słowach: ?Uściskajcie je [dzieci] od nas, gdy wrócicie do domu?. Nie jest to jeszcze mistrzostwo świata, ale krok w dobrym kierunku. Zaskoczył mnie również fakt, że biskupi czerpią wiedzę o życiu z Internetu. Gdy omawiają kwestię bezdzietności, piszą do rodziców nie mogących mieć dzieci: ?Czytając Wasze wypowiedzi na forach internetowych?. Pozostaje mieć nadzieje, że jest to wśród biskupów praktyka powszechna, a nie incydentalna.
Ucieszyłem się również, że Episkopat poruszył kwestię poronień samoistnych. Zauważył, że tragedia ta dotyczy w Polsce rocznie około 40 tys. matek, a biorąc pod uwagę ich mężów i rodziny 250 tys. ludzi. Biskupi usilnie proszą ?w ich imieniu lekarzy i administrację szpitali, aby zechcieli uszanować ich ludzkie i rodzicielskie uczucia?. Dodają, że osieroceni rodzice mają prawo do opieki duszpasterzy. To ważne, bo praktyka duszpasterska niejednokrotnie zaprzeczała temu prawu, o czym można przeczytać w artykule Marcina Mogielskiego Skarb w niebie w listopadowym numerze miesięcznika ?W drodze?.
Największą natomiast wadą tego listu jest sprowadzenie rodziny do rodzicielstwa. Dla biskupów tytuł ?Otoczmy troską życie człowieka? sprowadza się w tym wypadku do poczęcia, zrodzenia i wychowania potomstwa w godnych warunkach. W proponowanym przez biskupów modelu rodziny nie ma nawet dziadków, a przecież nawet święty Józef był zięciem Joachima i Anny, a Maryja była pewnie czyjąś synową. Pouczony przez Kościół żyłem przekonaniem, że otaczamy troską życie człowieka ?od poczęcia do naturalnej śmierci?. Dlatego nadziwić się nie mogę, że list nie zająknął się nawet o miejscu w rodzinie dla ludzi starszych, chorych, umierających, o samotnych, o tych którzy marzą o małżeństwie, a znaleźć męża ani żony nie mogą, o wdowach i wdowcach. To że świat zwariował, atakuje małżeństwo i rodzinę albo promuje życie singla, seks bez zobowiązań czy związki gejowskie, to nie znaczy, że rozwodnicy czy osoby homoseksualne żyją w innym świecie. Oni też są ludźmi, członkami polskich rodzin i ich życie domaga się troski. A nie jest to wcale troska łatwiejsza niż wspieranie rodziców. Kochać rodzinę, to nie znaczy tylko wspierać przykładne rodziny wielodzietne. Rozumiem, że nie da się w każdym liście omówić wszystkich wątków, ale ich absolutna nieobecność jest dla mnie niezrozumiała.
Nie potrafię się też do końca zgodzić z wydźwiękiem akapitu mówiącego o adopcji. Stereotyp adopcyjny jest taki: w domach dziecka jest mnóstwo sierot, które czekają na adopcję. Niestety, nieudolni urzędnicy i złe przepisy sprawiają, że chętni do adopcji czekają w długich kolejkach. Zgodnie z tym stereotypem biskupi piszą o opieszałości sądów, która sprawia, że dzieciom nie jest dane ?poznać ciepła rodzinnego domu?. Prawda jest taka: autentycznych sierot jest bardzo niewiele. Co roku w Polsce do adopcji trafia około 2,5 tysiąca dzieci. W zdecydowanej większości są to dzieci, które nie ukończyły pierwszego roku życia, a których rodzice zrzekli się praw rodzicielskich. Małżeństw chętnych do adopcji jest w Polsce więcej niż dzieci, które czekają na adopcję. Natomiast szanse, by ktoś adoptował sierotę powyżej drugiego roku życia są znikome. Szanse, by ktoś adoptował dziecko chore lub niepełnosprawne, praktycznie żadne. Może więc zamiast pisać o opieszałości sądów, warto by napisać o adopcji dzieci starszych niż kilkutygodniowe czy kilkumiesięczne niemowlaki. Zainteresowanych tematem adopcji odsyłam z kolei do grudniowego numeru miesięcznika ?W drodze?.
Poza tym bardzo bym chciał, by każdy biskup, który podpisał się pod tym listem, stanął kiedyś twarzą w twarz z dzieckiem wychowywanym w domu dziecka, którego rodzice żyją, ale mają ograniczone prawa rodzicielskie i powiedział do niego ?Jesteś sierotą społeczną?.
O czym teraz myślisz?