Notatnik ks. Stanisława Musiała
Opublikowano 2010-03-06
Wydawnictwo Literacie przysłało mi wydany kilka dni temu Notatnik ks. Stanisława Musiała. Przeczytałem go do poduszki w dwa wieczory. Pierwszego dnia notatnik jezuity, drugiego teksty jemu poświecone.
Pierwszej nocy zasypiałem z poczuciem niesmaku. ?Po wydaje się zapiski, które ktoś sobie prywatnie nagryzmolił na marginesie kalendarza?? ? pytałem sam siebie. Chyba brakuje mi wrażliwości, skoro notka na IV stronie okładki mówi, że jest ?to autentyczne świadectwo wiary, głęboko przeżywanego powołania, skromności i miłości do ludzi. To prawdziwy i szczery wewnętrzny portret wielkiego w swej dobroci człowieka?, a ja mam wrażenie, że to marketing. Ksiądz Musiał pisał sobie w tzw. czarnym i w tzw. złotym notesie, że hotel w Monachium za 42 DM mógłby być czystszy, martwił się o przewiezienie walizek z Paryża, walczył z niemożnością napisania tezy, czyli skończenia doktoratu, a wszystko przeplatał wspomnieniami z kazań, udziału w mszach św. oraz modlitwami zanoszonymi do Boga i Matki Bożej. Jednym słowem codzienne życie księdza, a wydawnictwo każe mi się tym zachwycać. Czy wszystko, co wychodzi spod ręki wielkiego człowieka, musi być głębokie? Czy nie można uszanować prywatności czyichś notatek? A jeżeli już wydawać jako świadectwo, to czy trzeba wciskać kit, żeby lepiej się sprzedawało? W ten sposób robi się z czyjegoś życia towar do zarabiania pieniędzy.
Drugiego wieczoru, który przypadał w rocznicę śmierci ks. Stanisława Musiała, przeczytałem wywiad z Bernardem Alterem OSB oraz teksty Ewy Berberyusz, Tomasza Fijałkowskiego i Józefa Augustyna SJ. Dzięki tym tekstom mogłem spotkać niezwykłego kapłana.
Wszyscy podkreślają, że był to człowiek niezwykle skromny, minimalista jeśli chodzi o swoje potrzeby, który oprócz książek niczego sobie nie kupował, a chodzi bez przerwy w tym samym szarym, powyciąganym swetrze, zdeformowanych spodniach i zdezolowanych butach. Był osobą niezwykle wrażliwą na ból i cierpienie innych, opiekował się bezdomnymi i ubogimi, w przyjaźni zawsze wierny. Ten ?dobry i współczujący człowiek, gorliwy chrześcijanin oraz przejrzysty zakonnik i kapłan? najbardziej znany był z pasji, z jaką angażował się z budowanie relacji polsko-żydowskich. W ich ocenie chciał być boleśnie sprawiedliwy, chciał rzetelności w ocenie wspólnej historii obu narodów.
Nosił w sobie dziwną sprzeczność. Momentami był jak dziecko: bezradny i lękliwy, zdeklarowany pacyfista, ambasador pokoju, wegetarianin z przekonania. ?Miał w sobie niezwykłe ciepło, serdeczność, delikatność?. Gdy jednak był o czymś przekonany, stawał się niepokorny, żarliwy i bezkompromisowy, umiał podnieść głos. ?Lękliwy Staszek stawał się twardy Musiałem?. Po jego wojowniczych, czasem przesadnie emocjonalnych wypowiedziach protestowali hierarchowie, współbracia w zakonie, księża i ludzie świeccy, a on ?nie rozumiał nalegania przełożonych, by nieco złagodził ton i język swoich wypowiedzi?.
Zmarł pięć lat temu, 5 marca 2004 roku.
O czym teraz myślisz?