Nieadekwatność
Opublikowano 2011-06-03
Nie potrafię odnaleźć się w pobożności Eucharystycznej wyrażającej się w pompatycznych procesjach. Wydaje mi się ona zupełnie nieprzystająca do rzeczywistości, jaką jest pokorna obecność Boga pod postacią chleba i wina.
Myśląc o wcieleniu, mówimy, że Bóg uniżył samego siebie przyjąwszy postać sługi. Odwieczny zrezygnował z majestatu i stał się człowiekiem. Był do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu: Był zmęczony, głodny, spragniony… Stał się śmiertelnikiem. W Eucharystii Bóg posuwa się dalej na drodze tej kenozy. Staje się przedmiotem. Gdyby jeszcze wybrał postać drogocennego kamienia. Na przykład brylantu, którego krystaliczny blask i niezwykła barwa wskazywałyby na Jego wielką wartość. Ale stał się realnie obecny pod postacią kawałka powszedniego chleba i kilku kropel stołowego wina. I powiedział: ?Bierzcie i jedzcie?, ?Bierzcie i pijcie?, czyli nakazał, byśmy Go zniszczyli, wchłonęli, by zniknęła nawet ta pokorna obecność przyjmująca kształt codziennego pożywienia. Bóg uniżył samego siebie tak bardzo, że Jego postać zniknęła w naszym przewodzie pokarmowym.
Może dlatego nie potrafię odnaleźć się w pobożności procesyjnej. Nieadekwatne wydaje mi się, że Najpokorniejszego oprawiamy w złote monstrancje, umieszczamy pod baldachimem, spowijamy dymem kadzideł i sypiemy przed nim płatki kwiatów śpiewając rozwlekłe pieśni. Nadziwić się nie mogę, że on jest tak Miłosierny, że przyjmuje tę nieadekwatność i błogosławi każdemu, kto za nim podąża ulicami miast i wiosek. Zachwyca mnie, że On uznaje za swoich uczniów ludzi, którzy przyznają się do Niego. Nawet jeśli Go nie rozumieją i nie potrafią kroczyć drogą uniżenia, którą wskazał, na którą zaprosił.
O czym teraz myślisz?