„Dobrodziejstwa” szkolnej katechezy
Opublikowano 2012-05-17
Syndrom zeświecczenia szkolnej katechezy, może dotknąć nie tylko uczniów, ale również katechetów, nie wykluczając księży. I oni mogą potraktować religię w szkole jak każdą inną pracę i bardziej kojarzyć ją z kodeksem pracy i etatową formą zarabiania pieniędzy niż misją głoszenia Ewangelii.
Od chwili powrotu religii do szkół w 1990 roku mówiłem, że posunięcie to jest duszpasterskim błędem i wcześniej czy później będziemy go żałować. Nie twierdzę, że w ciągu mienionych 20 lat wysiłek wielu księży i katechetów nie przyniósł wielu dobrych owoców, ale podejrzewam (nigdy tego nie będę w stanie z oczywistych racji udowodnić), że nie mniejsze owoce przyniósłby, gdyby katechizowali w przykościelnych salkach. Dlaczego zawsze byłem przeciwnikiem szkolnego katechizowania? Ponieważ obawiałem się, że dzieciom i młodzieży religia będzie coraz bardziej kojarzyć się ze szkołą, a nie z Kościołem, ze szkolnym przedmiotem, a nie z wyznawaną wiarą. To co obserwuję wokół siebie, potwierdza moje najgorsze obawy. Muszę jednak przyznać, że nie przewidziałem innej konsekwencji szkolnej katechezy. Otóż syndrom zeświecczenia, może dotknąć nie tylko uczniów, ale również katechetów, nie wykluczając księży. I oni mogą potraktować katechezę w szkole jak każdą inną pracę i bardziej kojarzyć ją z kodeksem pracy i etatową formą zarabiania pieniędzy niż misją głoszenia Ewangelii. Aby się o tym przekonać odsyłam do dzisiejszego wydania ?Rzeczpospolitej?, która opisuje proces hiszpańskiej katechetki Resurrección Galery, której biskup odmówił misji kanonicznej po tym, jak związała się ślubem cywilnym z rozwodnikiem. Sąd nakazał przywrócenie jej do pracy: ?Argumenty natury religijnej ? stwierdził Trybunał ? nie mogą przeważyć nad prawem każdego Hiszpana do swobodnego wyboru stanu cywilnego i osoby, z którą chce się związać. Ślub cywilny z rozwodnikiem nie umniejszył wiedzy teologicznej katechetki ani jej kompetencji pedagogicznych ? uznali sędziowie?. Na gruncie prawa państwowego nie sposób odmówić sądowi racji. Przy okazji wyszło, że w Hiszpanii wielu katechetów chce, by traktować ich jak zwyczajnych nauczycieli. Oczekuje tego nawet ?nauczający religii ksiądz José Antonio F., zwolniony po tym, jak się okazało, że żyje z kobietą i ma pięcioro dzieci?. Podobne historie słyszałem od naszych braci pracujących w Niemczech. Poczekajmy jeszcze chwilę, a będziemy słyszeć i czytać o podobnych sprawach w Polsce. Jest to nieunikniona konsekwencja ?dobrodziejstwa? powrotu religii na łono państwowej machiny edukacyjnej.
O czym teraz myślisz?