Notatki z Dalekiego Wschodu

Opublikowano 2009-04-30

Znakomitą większość dnia spędziliśmy z Jurkiem w towarzystwie osób ze szpitala psychiatrycznego. Odziedziczeni przez niego po poprzednikach podopieczni są osobami chorymi, a jednocześnie katolikami. Raz w miesiącu Jerzy jedzie po nich do szpitala, i spędza z nimi pół dnia. Dziś w towarzystwie dwóch osób świeckich odprawił dla niech najpierw mszę św., a następnie pojechaliśmy na piknik, do parku. 

Piknik był z prawdziwego zdarzenia, z koszem pełnym wiktuałów, zimnymi napojami oraz termosem z kawą. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze przy sklepie spożywczym, by jeden z chorych mógł dokonać zakupów.

Resztę dnia męczyłem Jerzego całym ciągiem pytań. Opowiadał o swojej drodze, którą przeszedł przez poszczególne placówki w Japonii, o tym jak wygląda jego praca w parafii, jakie grupy prowadzi, o współpracy z siostrami, o kłopotach jakie napotyka jako duszpasterz w zderzeniu z rzeczywistością nieustannego braku czasu Japończyków. Jerzy mówił, a ja słuchałem i nagrywałem.

Późnym południem przejechaliśmy do Koriyamy oddalonej o 50 kilometrów od Fukushima, do Stanisława Ligęzy, który podjął nas królewską kolacją. W miarę jedzenia przekonywałem się, że mój współbrat jest nie tylko znakomitym kucharzem, ale jako gajdzin posiadł podczas pobytu w Japonii liczne sztuki, które zyskały mu szacunek Japończyków. Stanisław przez kilka lat był związany z teatrem No, opanował rytuał parzenia herbaty, a od dwóch lat uczestniczy w szkole układania ikebany. Ostatnio zyskał uznanie w mieście, gdy jego kompozycja wygrywała konkurs. Teraz mówi, że chętnie zapisałby się do szkoły strzelania z łuku japońskiego. ?Ja lubię się uczyć, lubię podpatrywać mistrzów? ? mówi Stanisław. Jutro spędzę z nim cały dzień.


Brak komentarzy do "Notatki z Dalekiego Wschodu"


    O czym teraz myślisz?

    Znasz nieco html?