Notatki z Dalekiego Wschodu
Opublikowano 2009-05-03
Jak człowiek narobi sobie zaległości, to dopadną go nawet na końcu świata. Wczoraj wróciłem z objazdu Tohoku, włączyłem komputer i przeczytałem maile z groźbami poważnych konsekwencji, bo nie dostarczyłem jeszcze obiecanych tekstów. Cóż robić. Dzisiaj zamiast wpaść na kawę do cesarza w jego pałacu lub w równie miły sposób poznawać uroki japońskiej stolicy, siedzę całe przedpołudnie przed komputerem i mimo Dnia Pańskiego stukam w klawiaturę. Nie jest lekko.
Po obiedzie spacerujemy ulicami Tokio z Pawłem, który chce mi pokazać niedzielną atmosferę stolicy. W okolicach parku Yoyogi i stacji Harajuku natrafiamy na grupy subkulturowe. Jedni stylizują się na lata 60., inni obwieszeni są emblematami satanistycznymi. Spotykamy kilku Elvisów Presleyów i faceta w uniformie przypominającym z grubsza mundur SS. Dużo jest strojów eklektycznych, których natury nie potrafię opisać. Stosunkowo dużo młodych ludzi jako element stroju subkulturowego używa krzyżyka. Paweł nie ma wątpliwości, że jest to tylko biżuteria. Mówi, że można też spotkać różańce, które młodzi wieszają sobie na szyi, nie wiedząc do czego służy ten przedmiot. Rzeczywiście, w ciągu kilkunastu minut odnajduję na szyjach ludzi kilka różańców. Moje myśli biegną do Polski i ludzi ostrzegających, by nie nosić emblematów związanych z religiami dalekowschodnimi, bo są to często amulety magiczne, które otwierają człowieka na moc złego ducha. Zastanawiam się, co głoszący takie sądy powiedzieliby widząc biżuterię chrześcijańską na szyjach Japończyków? Czy stwierdziliby, że noszenie krzyżyka lub różańca może otworzyć urodzonego buddystę czy shintoistę na Ducha Świętego? Czy też powiedzieliby, że to profanacja?
Jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca o godzinie 16.00 rozpoczyna się msza św. dla Polaków. Zazwyczaj odprawia ją Paweł Janociński w kaplicy św. Ignacego, która mieści się na terenie uniwersytetu Sofia prowadzonego przez jezuitów. W drzwiach zakrystii zaskakuje mnie Japonka, która po polsku przedstawia się jako organistka i mówi, że będzie grała w czasie liturgii. Od ołtarza widzę trochę ludzi o karnacji Europejczyków, trochę o twarzach Azjatów. Widać też kilka mieszanych małżeństw. Ewangelia jest czytana po polsku i po japońsku, bo zdarzają się Japończycy, którzy towarzysząc swojej rodzinie nie znają polskiego. ?Żeby choć słowo Boże do nich dotarło, bo nie są nawet ochrzeczeni? ? mówi Paweł. Niektóre pieśni podczas mszy śpiewają dzieci przy akompaniamencie gitary, a niektóre wszyscy wierni.
Duszpasterstwo Polaków zaczynali tworzyć w Shibuya nasi bracia na przełomie lat 70. i 80. Najpierw był to ojciec Julian Różycki, potem dołączyli do niego Paweł Janociński i Czesław Foryś. W tamtym czasie gościli oni u siebie między innymi delegację solidarności, z Lechem Wałęsą na czele oraz Czesława Miłosza. Gdy jednak polscy dominikanie zostali posłani na placówki poza Tokio duszpasterstwo polonijne przejął jezuita, o. Tadeusz Obłok. Był to człowiek bardzo znany, wykładowca prawa kanonicznego, pracował w sadzie biskupim. Jako wykładowca większości biskupów japońskich, cieszył się on u nich autorytetem senseia ? nauczyciela. Zapraszał on czasami na polskie msze Pawła, prosząc o pomoc przy spowiadaniu albo o wygłoszenie kazania. Dzięki temu Paweł znał środowisko tokijskich Polaków. Gdy o. Obłok zmarł niespodziewanie na lotnisku w Mediolanie, Paweł był jedynym księdzem, który mógł się zająć tym duszpasterstwem. Ludzie poprosili go o opiekę, a biskup, po konsultacji z wiernymi dał mu misję do tej pracy. Duszpasterstwo Polaków, włączone jest formalnie w parafię mającą swoją siedzibę się w kościele uniwersyteckim.
Pawłowi w duszpasterstwie pomagają Siostry Opatrzności Bożej, które wzięły odpowiedzialność za przygotowanie dzieci do sakramentów. Zorganizowały też grupę ministrantów. Na mszach pojawia się kilku księży. Podczas dzisiejszej mszy spowiadał ks. Adam, pracujący w Jokohamie.
Prócz odprawiania comiesięcznej Eucharystii Paweł zajmuje się udzielaniem sakramentów. Najwięcej czasu zajmują mu przygotowania do chrztów i ślubów. Jeśli chodzi o te ostatnie, czasami trzeba wyjaśnić sytuację prawną oraz załatwić formalności, bo przygotowanie odbywa się w Tokio, a ślub w Polsce. Szczególnej uwagi wymagają śluby mieszane, bo często Polka jest katoliczką, a Japończyk wyznaje którąś z religii azjatyckich albo jest niewierzący.
Osobnym rozdziałem są rozmowy duszpasterskie, bo wielu ludzi przychodzi wypłakując swoje problemy. ?Studiowałem w Stanach cancelling, więc potrafię ludzi słuchać. Często problemy rozładowują się przez sam fakt ich wypowiedzenia. Lekko kimś steruję, ale człowiek sam musi uporządkować swoje życie. A wśród ludzi nie brakuje nieszczęść, bo Japonia to nie jest niebo. Zdarzają się rozdźwięki w małżeństwie, kłopoty z wychowaniem dzieci, depresje, samobójstwa?? ? mówi Paweł.
Po mszy zostajemy z Pawłem zaproszeni przez grupę Pań, które aktywnie uczestniczą w życiu polskiej grupy na kolację. Uczestniczy w niej również dwóch Polaków z Gdańska. Tym razem nawiedzamy knajpę w stylu włoskim, więc nie ma pałeczek tylko sztućce, nie ma ryżu, jest pizza. Chwila przerwy w japońskim menu.
O czym teraz myślisz?