Święcenia w Duala
Opublikowano 2010-05-14
To zadziwiające, można znaleźć się tysiące kilometrów od domu, w zupełnie obcym świecie i dzięki liturgii poczuć się u siebie. Tak było podczas mszy święceń w Duala, podczas której jeden z dominikanów przyjął święcenia diakonatu, a dwóch innych prezbiteratu.
Gdy przybywam przed katedrę mam wrażenie jakbym znalazł się w swoim świecie. Przed chwilą jechałem ulicami Duala, pełnymi afrykańskiego chaosu, a teraz jestem na placu przez kościołem i atmosfera odmieniła się zupełnie. Przybywający ludzie witają się, pozdrawiają, padają sobie w ramiona. Są dominikanie i dominikanki, księża i siostry zakonne ludzie świeccy i przedstawiciele laikatu dominikańskiego. Zjechali z rożnych zakątków kraju i teraz maja sobie wiele do powiedzenia. Gdyby nie fakt że stoimy w gorącym afrykańskim powietrzu (30 stopni i 70 procent wilgotności) pod gołym niebem, to mógłbym powiedzieć, że czuję się jak u siebie, gdy na przykład na święcenia do Krakowa przybywa wiele osób w podobnym duchu. Kandydaci do święceń, kapłani i biskup nie gromadzą się jednak w zakrystii, ale przed wejściem do katedry. Gdy rozpoczyna się msza św. i słyszę scholę, która tu nosi nazwę Chóru św. Tomasza z Akwinu, poczucie więzi światów narasta. Schola śpiewa po francusku, ale części stałe są po łacinie. Uśmiecham się słysząc Miserere, Sanctus czy Agnus Dei śpiewane ze specyficznym miejscowym akcentem. Biskup Samuel Kleda wyświęcił br. Bovarego na diakona oraz br. Damiena i br. Etienne na kapłanów. Ryt świeceń jak najbardziej katolicki, więc dokładnie wiedziałem jaka będzie kolejność znaków. To znowu sprawiało, że czułem się w katedrze jak w swoim świecie. Jeśli miałbym pisać o tutejszej specyfice, to wskazałbym na dwie rzeczy. Po pierwsze, żywiołowość reakcji. Był taki moment po święceniach diakonatu oraz święceniach kapłańskich, gdy nowowyświęceni stają przed ludem przedstawiani przez współbraci. Spontaniczny wybuch radości, owacja składająca się z oklasków i okrzyków i jej temperatura jest rzeczą niespotykaną w Polsce. Drugą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę, to fakt, że wiele osób przychodzi w podobnych strojach. To znaczy krój tych ubrań, zarówno męskich, jak i damskich jest różny, ale faktura materiału identyczna. Stanisław tłumaczy mi, że według tutejszego zwyczaju, na takie uroczystości jak święcenia czy śluby ludzie z jednej rodziny umawiają się, że uszyją sobie ubrania z identycznego materiału. Dodatkowo zdarza się, że na ubrania naszyty jest element mówiący, co to za uroczystość. Tym razem ludzie, którzy przybyli na święcenia z powodu br. Damiena, mają na ubraniach o żółtej fakturze niebieski medalion z jego portretem.
O czym teraz myślisz?