Bogactwo i ciężar
Opublikowano 2010-05-29
Jean Paul Kamaheu OP jest przeorem klasztoru dominikańskiego w Yaounde. Stara się w tym mieście aktywnie działać duszpastersko, radząc sobie z nieciekawym dziedzictwem, jakie odziedziczył po swoich starszych braciach. Wierzy, że siła dominikańskiego przepowiadania tkwi w łączeniu elementów doktrynalnych z pobożnością ludową.
Paweł Kozacki OP: Podczas pobytu w Kamerunie zauważyłem, że kontakt pomiędzy kapłanem, który głosi kazanie, a wiernymi jest bardzo żywy. Zarówno słowa kaznodziei, jak reakcje ludzi są żywiołowe i pełne spontaniczności. Czy to norma w Kamerunie?
Jean Paul Kamaheu OP: Staramy się, by kontakt pomiędzy kapłanem a wiernymi był żywy i aktywny. Staramy się nawet sprawdzać, czy ludzie słuchają: zaczynam jakieś zdanie, a ludzie je kończą, zaczynam jakąś pieśń, a ludzie ją podejmują, wykrzykuję ?Alleluja?, ludzie odpowiadają ?Alleluja?. Żeby taki kontakt istniał, musisz znać ludzi, do których mówisz. Wtedy będziesz wiedział jak mogą zareagować, jak do nich mówić. Gdy ludzi nie znasz lub mówisz w nowym miejscu, ten kontakt jest chłodniejszy.
Żywy sposób przepowiadania kojarzy się w Europie z kościołami pentakostalnymi albo z odnową charyzmatyczną. Czy tu jest on normą we wszystkich kościołach?
Wygląda to bardzo różnie. Są tacy kaznodzieje, którzy czytają z kartki, są tacy, którzy przemawiają w stylu monastycznym, medytacyjnym i są tacy, którzy przemawiają żywiołowo. Niewątpliwie jednak styl charyzmatyczny ma w Afryce największą siłę przyciągania do Kościoła. Jest to styl ewangelizacyjny. Dobrze, że Kościół katolicki włączył styl charyzmatyczny w swoje kaznodziejstwo, bowiem może dzięki temu przekazywać ludziom elementy doktrynalne oraz nie dopuszczać, by ludzie ciągnęli w kierunku rozmaitych wolnych kościołów oraz sekt.
Co jest największym wyzwaniem duszpasterskim dla Kościoła w Kamerunie?
Świadectwo życia ewangelicznego księży. To jest w tym momencie najważniejsze. Mogłoby ono mieć wielkie znaczenie dla rozwiązania problemów społecznych. Tak jest na przykład w przypadku trybalizmu. Gdyby między księżmi była większa jedność i brak względu na osobę, również między ludźmi dochodziłoby do szybszego przekraczania różnić pomiędzy poszczególnymi szczepami i plemionami. Tymczasem nawet nominacje biskupów obciążone są tymi problemami. Bywało, że w diecezji mianowano biskupa z obcego plemienia i opozycja księży przeciwko niemu była, od samego początku, bardzo silna. Co prawda w obronie Afrykanów można powiedzieć, że gdyby we Włoszech nominację na biskupa dostał Kameruńczyk, to też prawdopodobnie nie został przyjęty przez księży i lud. Tyle, że w tym wypadku byłby to biskup z innego kontynentu, a w Afryce są kłopoty, jeśli biskupem zostaje kapłan z innej diecezji.
Nawet Uniwersytet Katolicki obciążony jest podziałami między szczepami. Czuje się wyraźnie, że kluczowe stanowiska na Uniwersytecie objęła jedna grupa i nie bardzo dopuszcza kogoś spoza swego grona. Gdyby księża potrafili te podziały przekroczyć, łatwiej byłoby między ludźmi.
Ważnym elementem w posłudze duszpasterskiej jest inkulturacja. Trudno powiedzieć co zrobiono w tej kwestii, a jedną z przyczyn powolnego postępu są także różnice między plemionami. Jeśli nawet uda się coś opracować na terenie jednego plemienia, to wcale nie ma gwarancji, że uda się to zastosować na terenie innego. A że w Kamerunie jest ponad dwieście języków, to obrazuje to skalę problemu. Gdyby udało się wyrazić Ewangelię w miejscowej kulturze, to łatwiej byłoby ją głosić, bowiem lud nie zgłaszałby pretensji, że jest ona importowana, tylko uznał za własną.
A jakie są priorytety w pracy duszpasterskiej ze świeckimi?
Istnieją świeccy bardzo zaangażowani w życie Kościoła, w troskę o jego wzrost duchowy i materialny. Priorytetem duszpasterskim jest według mnie, by słudzy Boży byli przy tych ludziach, by się nimi opiekowali i ich wspierali. Inną sprawą, o którą trzeba zadbać, to formacja ludzi świeckich. Potrzeba jasnego głosu Kościoła, wyjaśniania różnych sytuacji. Jeśli w ostatnim czasie media nagłaśniają sprawę pedofilii, winiąc za przypadki molestowania dzieci przez księży celibat, to wierni oczekują jasnego głosu Kościoła, wyjaśnienia, skąd się wziął i jakie jest uzasadnienie celibatu. Takiego wyjaśnienia jednak brakuje.
Wiele ludzi przylgnęłoby do Kościoła, gdyby ktoś im wyjaśniał naukę Kościoła. Gdy tymczasem poprzestaje się na podaniu pewnych zasad i ich wymaganiu, to ludzie patrzą na kapłanów, dostrzegając postawę faryzejską: ?narzucają, a sami nie wykonują?.
Wspomniałeś o zaangażowanych świeckich. Jaka jest ich rola w Kościele, co robią?
Ci zaangażowani sprawiają, że Kościół jest żywy i dynamiczny, że staje się widoczny w społeczeństwie. Oni podtrzymują płomień wiary. Poświęcanie przez nich swojego czasu i sił, sprawia, że funkcjonuje wiele grup. Są tu na przykład grupy kobiet apostolskich. Biorą one na siebie wiele prac, które trzeba wykonać w parafiach, biorą na siebie wysiłek materialny utrzymania parafii czy sfinansowania jakichś akcji ewangelizacyjnych. Świeccy są zaangażowani w posługę liturgiczną: czytają, organizują chóry, które śpiewają podczas mszy św. Są oni również obecni w radach parafialnych, zarówno pastoralnych jak i ekonomicznych. Jeszcze innym polem, na którym bardzo aktywnie działają ludzie świeccy jest szkolnictwo i służba zdrowia. Zarówno katolickie szkolnictwo, jak i służba zdrowia są cenione w Kamerunie, a ich działalność jest postrzegana jako dzieło Kościoła w społeczeństwie. Trzeba przy tym zaznaczyć, że ostatnio, podczas spotkania biskupów Afryki Centralnej podniesiono kwestię, iż Kościół słabo płaci swoim świeckim pracownikom.
Jeśli popatrzymy na wikariat dominikański, który funkcjonuje w Kamerunie, to czy można określić jego charakter, specyfikę?
Pierwszym dostrzegalnym znakiem jest młodość. Znakomita większość dominikanów jest bardzo młoda. To jest bogactwo i ciężar. Wikariat istnieje od 50 lat i nie był to okres idealny. Pierwszy klasztor został założony w Duala, kilkakrotnie był przenoszony z miejsca na miejsce. Potem dominikanie przeszli do Yaounde. Tutaj doszło do napięć personalnych, w wyniku których trzeba było w 1997 roku zamknąć placówkę, bowiem spory między dominikanami stały się przedmiotem zainteresowania mediów. Klasztor miał być zamknięty na trzy lata, a nie funkcjonował przez 13 lat. Równolegle na dwa lata zostało wstrzymane przyjmowanie młodych do nowicjatu. Gdy dominikanie odchodzili z Yaounde 13 lat temu, świeccy prosili, by nie zamykać klasztoru. Dziś są rozżaleni, że musieli czekać na powrót aż 13 lat. Niektórzy są rozżaleni, a niektórzy odeszli od Kościoła. To nie ułatwia istnienia w miejscowej społeczności. Jako młodzi musimy stawić czoła tej przeszłości, a nie mamy starszych braci, których moglibyśmy się poradzić. Wezwaniem dla młodych w Yaounde jest też integracja z Kościołem lokalnym. Tym, o co chcemy teraz zadbać, to o to, by w poszczególnych klasztorach byli dominikanie z dyplomami uniwersyteckimi. To daje większą szansę zaistnienia w Kościele lokalnym.
Jakie elementy charyzmatu dominikańskiego mogą się przydać w Kamerunie?
Nasz zakon ma charakter kontemplacyjno-czynny. Dzięki temu mamy szansę łączyć pogłębioną naukę z pobożnością ludową. Sądzę, że w tym kontekście wyzwaniem jest wypracowanie dominikańskiego stylu głoszenia, który łączyłby oba te elementy.
Zapis nieautoryzowany rozmowy tłumaczonej na żywo przez Stanisława Gurgula OP
O czym teraz myślisz?